"Fazy Xiężyca"
dramat w trzech aktach
na warsztacie
|
fragmenty:
KSIĘŻYC (pstrykając palcami) Który dzisiaj jest? SŁOŃCE (wahając się) Eee... Dwudziesty? KSIĘŻYC (odwracając się do Słońca) Co? SŁOŃCE (zdecydowanie) Dwudziesty. Tak, na pewno, do dwudziestego pierwszego jeszcze dwa lata... KSIĘŻYC Dzień, bracie, skup się, który dzień miesiąca mamy? SŁOŃCE (chwilę licząc na palcach) Pięt... nie! Szesnasty! KSIĘŻYC Kwiecień!! SŁOŃCE i KSIĘŻYC (razem) Tak!!! Odwracają głowy akurat żeby zobaczyć jak Dulka kładzie głowę na podołku Falki. Ona go głaszcze. KSIĘŻYC (klepiąc się otwartą dłonią w czoło) Szef! SŁOŃCE (z nagła uprzytomniając sobie wagę słów brata) O Jezu... KSIĘŻYC Pewnie nie tylko... Księżyc podrywa się na nogi. Słońce wbiega. Przez kilka chwil biegają w bezładzie w tę i z powrotem nie wiedząc za co się chwycić. W końcu Księżyc zaczyna zbierać porozrzucane rzeczy i wynosi je za scenę z lewej strony. W tym czasie Słońce wyjmuje skądś miotłę i zaczyna szaleńczo zamiatać całą scenę. Księżyc wpada jeszcze szybciej niż wybiegł. KSIĘŻYC (pół szeptem) Już są. Księżyc wyciąga zza schodów swój wielki miecz i staje po lewej stronie schodów, przodem do widowni, w postawie na baczność, „prezentuj broń” (trzymając miecz oburącz przed sobą ostrzem skierowanym ku górze). Słońce podbiega i staje koło niego, w równie nienagannej postawie, z tymże prezentując miotłę. Księżyc zerka na brata i dostrzegając jego pomyłkę, klepie go w ramię i wskazuję na miotłę. Słońce pojąwszy swoją omyłkę, rzuca się za schody, gdzie pozostawia miotłę, chwyta swój miecz (podobny do bratniego) i pędem powraca na miejsce. Z lewej strony sceny wchodzą kolejno: dwóch gwardzistów z halabardami, trzy kroki za nimi Szef, za nim następnych dwóch, i kilka kroków dalej Dwóch Panów. STARSZY PAN, dobrze zbudowany, z długą białą brodą i takimiż włosami. Broda spleciona w warkocz (jak u wikingów). Ubrany w czarne skórzane spodnie, takąż kurtkę na czarnej koszulce, na nogach glany (niedowiązane do końca), na dłoniach ćwiekowane palcówki. Na głowie kwietny wianek. MŁODSZY PAN też dobrze zbudowany, ubrany w podobnej konwencji: glany, spodnie – terrorystki w kamuflażu miejskim, ćwiekowany pas, czarna koszulka bez rękawów. krótkie włosy uczesane w „kolce”. Na lewej ręce ćwiekowany przedramiennik. W przeciwieństwie do wzniosłej postawy poprzedników, tych dwóch idzie rozmawiając ze sobą i śmiejąc się. Dwaj gwardziści ustawiają się po bokach schodów, Szef mija ich o krok i odwraca się, podobnie czynią dwaj za nim, stając po jego bokach w pół kroku za nim. Gdy Dwóch Panów zbliża się do Księżyca i Słońca, ci obracają miecze (jednocześnie) tak, iż ich ostrza opierają na podłodze, a oni sami przyklękają na jedno kolano. Dwóch Panów zatrzymuje się przy nich (przodem do Szefa). Szef przyklęka, ci za nim idą w jego ślad. STARSZY PAN Noo… wstańcież już. Szef i dwóch za nim powstają. MŁODSZY PAN (zwracając się do Słońca i Księżyca) Wy też. Ci powstają, ale nadal prezentują broń. STARSZY PAN (odwracając się do Słońca i Księżyca) No. Ładnieście się spisali, dzieci. Bracia uśmiechają się (całkiem jak dzieci niespodziewanie pochwalone). MŁODSZY PAN (jakby teraz dopiero dostrzegając wianek na głowie Starszego Pana) Eee… Tato? STARSZY PAN (odwracając się ku niemu) Tak? Młodszy Pan ruchem głowy (tak jakby chciał zrobić to dyskretnie) wskazuje na nie pasujący element. Starszy Pan unosi rękę ku głowie i natrafiając na wianek, chwyta go i zdejmuje lekko zażenowany. STARSZY PAN (jakby tłumacząc się wszystkim) Hehe… no wiecie, przed chwilą byliśmy na hippiesowskim ślubie… Szef uśmiecha się lekko. Księżyc powstrzymuje śmiech, na co Słońce szturcha go lekko w bok. Księżyc jeszcze bardziej się prostuje w służbistej pozie. Ale i tak obaj się uśmiechają. Panowie patrzą teraz na Falkę i Dulkę. MŁODSZY PAN Ładnie razem wyglądają… STARSZY PAN Wiedziałem, że tak będzie. MŁODSZY PAN I znowu Ci się udało… STARSZY PAN No. (głosem mjra Kellera z „Demonów Wojny wg Goi” ;) … Eh… Chodźmy teraz do tej dziewczynki. MŁODSZY PAN Do tej trzynastolatki? STARSZY PAN Tak. Do Kingi. Wchodzą po schodach mijając Falkę i Dulkę i „znikają”. Szef i gwardziści odchodzą w kierunku drzwi za schodami, ale nie przechodzą przez nie, tylko „znikają” za schodami. Kiedy Panowie mijają Falkę i Dulkę, Dulka unosi głowę (winno to wyglądać tak jakby nie widział ich, ale jedynie odczuwał czyjąś obecność). Po ich przejściu Falka kładąc z powrotem jego głowę, cicho mówi: FALKA Nie wstydzę się Ciebie… Nie musisz się odsuwać, gdy ktoś przechodzi. Księżyc i Słońce po odejściu Szefa rozluźniają się, po czym odkładają miecze, a po słowach Falki łapią się za ręce i zaczynają tańczyć taniec radości jak małe dzieci kręcąc się w kółko. |